
Zmiana czasu z zimowego na letni oraz pierwszy dzień wiosny sprawiły, że Oslo zmieniło się jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Wraz z nadejściem cieplejszych dni ulice, parki i nabrzeża wypełniły się mieszkańcami zażywającymi słońca, a im bliżej lata, tym i więcej można w Oslo spotkać turystów.
Jednocześnie z końcem marca minęły 2 pierwsze tygodnie naszej norweskiej emigracji.
Początki zazwyczaj bywają niełatwe i nawet w dobrze zorganizowanym kraju musiałam napotkać problemy z urzędową (choć sprawiącą w Norwegii dość wyluzowane wrażenie) biurokracją. Przedłużające się w czasie formalności utrudniły poszukiwania mieszkania do wynajęcia i póki co muszę korzystać z niezbyt tanich i krótkoterminowych opcji dostępnych na znanej stronie internetowej z tego typu ofertami.
Z drugiej jednak strony mam możliwość mieszkania w różnych dzielnicach, a to też dobry sposób na ich bliższe poznanie
Innym plusem jest urozmaicona droga do pracy, chociaż w tym wypadku najprzyjemniejszy jest zawsze jej ostatni etap, gdy idę wzdłuż nabrzeża gdzie mała rzeczka Lysekerelva uchodzi do wód Lysakerfjordu…
Pierwsze tygodnie w norweskiej stolicy to powolne poznawanie nowych zakątków miasta, a także możliwość obserwowania zachowań i zwyczajów tutejszych mieszkańców. Oczywiście, biorę poprawkę na ogromną ilość imigrantów będących przedstawicielami różnych nacji i kontynentów, którzy przybyli tutaj w poszukiwaniu lepszego życia, czasem po prostu dla pieniędzy, a w niektórych przypadkach z pobudek dużo mniej szlachetnych. Na ulicach mieszanka kulturowa jest ogromna, chociaż są dzielnice, w których jest to nieco mniej zauważalne.
Wracając jednak do samych Norwegów to największej ilości ciekawostek dowiaduję się naturalnie w pracy – przede wszystkim podczas pogawędek przy lunchu (a raczej prób podjęcia rozmowy, bo język norweski sprawia mi “jeszcze” trudności).
Stopniowo znajduję także potwierdzenie kolejnych zabawnych sytuacji i faktów przedstawionych we wspominanej wcześniej książce “Brown Cheese Please” Jenny K. Blake, jak również z przeczytanej niedawno publikacji “Xenophobe’s guide to the Norwegians”.
Zresztą tytuł tej pierwszej książki to też nie przypadek, bowiem miejscowe uwielbienie dla norweskiego brązowego sera Brunost to nie fikcja, co potwierdza firmowa lodówka pełna opakowań tego produktu. Zapas sera jest stale uzupełniany, a wszystko w celu zapewnienia pracownikom tradycyjnej przekąski.
Duże (naprawdę duże) powodzenie ekspresu do kawy również potwierdza fakt spożywania przez Norwegów wyjątkowo dużej ilości tego napoju w skali światowej.
Według książki Jenny Blake powinnam pierwszego dnia w nowej pracy spotkać… psa. Ku mojemu zaskoczeniu (a może uldze) był to w sumie zwyczajny i wcale niestraszny dzień, ale… w kolejny poniedziałek kolega przyszedł do pracy z psem. Uzasadniał, że zwierzak sam w domu się nudzi. Pies przychodził pracować jeszcze przez kilka kolejnych dni i był moment, że siedział u mnie pod biurkiem, tak więc… również i ta historia z załączonego obrazka z książki Blake okazała się mieć pokrycie w rzeczywistości
Tak wg Jenny Blake wygląda pierwszy dzień pracy w norweskim biurze
Szybko przyzwyczaiłam się do norweskich zwyczajów żywieniowych i mam już swoje ulubione (poza brązowym serem) produkty. Poranek zazwyczaj witam popularną w Norwegii owsianką, która jednak w weekendy ustępuje innego typu śniadaniom, których głównymi składnikami muszą być śledzie i ser
Dzięki lunchom w pracy, na których dominują warzywa i ryby, odżywiam się tak zdrowo jak chyba jeszcze nigdy, za to w weekendy trudno nam jest odmówić sobie… pizzy Grandiosa – określanej żartobliwie norweskim daniem narodowym (z uwagi na tak dużą popularność).
Wieczory to czas oczywiście norweskiego cydru i zakąsek ze sklepu Carla Heftye.
Wizyty w Mathallen dostarczają nam dużej ilości wrażeń zapachowych, wizualnych i smakowych. Gromadzę również przepisy i pomysły na nowe dania, aby niebawem rozpocząć gotowanie w norweskim stylu i najciekawszymi wynikami móc podzielić się na blogu…
Liczyliśmy na to, że Oslo dostarczy inspiracji na wielu płaszczyznach, że na odtwarzaczu mp3 zagości na stałe Ulver albo Satyricon, a najbliższe tygodnie spędzimy na śledzeniu przygód Harry’ego Hole’a czyli bohatera sagi kryminalnej Jo Nesbø. Tak trochę stereotypowo, nie da się ukryć.
O ile repertuar muzyczny w drodze do/z pracy rzeczywiście jest zbliżony, o tyle na lekturę kryminałów nie mam na razie aż takiej ochoty. Zamiast tego, Oslo zainspirowało mnie fotograficznie – chyba po raz pierwszy. Najwyraźniej trzeba tu trochę pomieszkać, aby zacząć zauważacz niektóre kadry.
Efekt tego jest taki, że trochę spontanicznie wystartowaliśmy z profilem na Instagramie, więc serdecznie zapraszamy do obserwowania mojej/naszej „codzienności”, jak i momentów bardziej szczególnych. Aczkolwiek nie obiecuję stałego dopływu nowych zdjęć, tematyka też może być mocno nieregularna, wszystko zależeć będzie od nastroju chwili
http://instagram.com/przepisyzpodrozy
Zastanawiam się też nad nowym cyklem artykułów pod tytułem “Pocztówki z Oslo”, w którym mogłabym przedstawić mniej lub bardziej popularne miejsca, moim zdaniem warte odwiedzenia. W kolejnych wpisach będzie zarówno o polecanych miejscach na kawę, relaks czy spacer, ale nie zabraknie też ciekawostek kulinarnych!
Vi sees!
Panorama Oslo z jednego z wieżowców w dzielnicy Grünerløkka
Holmenkollen
Opera
Barcode
Akker Brygge
April 6, 2014
zdjęcia piękne. Marta życzę jak najszybszego oswojenia z językiem i kolejnych tak fantastycznych opisów i oczywiście prezentacji specjałów kuchni. Pozdrawiam
April 7, 2014
Dzięki! Z językiem jest chyba codziennie odrobinkę lepiej, chociaż nieporozumienia i kłopotliwe sytuacje jeszcze przez jakiś czas pewnie się będą przytrafiać Na szczęście ku mojemu zdziwieniu Norwegowie wcale nie przełączają się często na angielski i są otwarci na konwersację.
April 6, 2014
Z owsianką myślę, że bym się polubiła. Z owym serem – no nie wiem.
Słodkie obrazki w tej książeczce Mam nadzieję, że szybko Wam się uda załatwić wszelkie formalności i zamieszkać gdzies na stałe, bo to jednak jest ważne.
April 7, 2014
Brązowy ser może nie brzmi zachęcjąco, ale naprawdę jest smaczny – słodki, karmelowy, idealny z dżemem
Z formalnościami i mieszkaniem wszystko jest na dobrej drodze (wreszcie), więc jest szansa, że za kilka dni ten etap będzie za nami.
April 6, 2014
Świetne wejście w nowe życie! Dalej gratuluję wyboru
Piękna wiosna budzi sie w Norwegii
Zauroczyła mnie przygoda z psem kolegi z pracy
Czekamy na kolejne porcje przeżyć w nowym kraju
Pozdrawiam ciepło
April 7, 2014
Pomimo lektury “Brown cheese please” i innych podobnych codziennie coś mnie zaskakuje, więc ciekawostek i opowieści nie zabraknie Pozdrawiam.
April 6, 2014
Byłam dwa razy w Norwegii, ale Oslo nigdy nie udało się zobaczyć (dobra, ten drugi raz to tylko Finnmark, ale pierwszy to południowa i środkowa, poza tym odlot był z lotniska w/pod Oslo). Mogę jedynie pozazdrościć możliwości poznania na wylot tego miejsca, bo tego najbardziej mi zawsze brakuje w podróży… Powodzenia w walce z biurokracją, ciekawa jestem swoją drogą, czy to tylko tak w Norwegii, czy inne państwa skandynawskie też się z tym zmagają.
April 7, 2014
Ja byłam wcześniej w Oslo kilka razy, ale jedynie “przejazdem” albo na festiwalu muzycznym, który był na tyle pochłaniający, że na zwiedzanie już nie mieliśmy ochoty. Dopiero teraz tak naprawdę poznaję to miasto. Przyznaję jednak, że zaledwie kilka tygodni mieszkania wystarczyło, abym popatrzyła na nie (jak i na Norwegię ogólnie) zupełnie inaczej niż wcześniej. Nie zdawałam sobie na przykład sprawy z tego, że Oslo posiada tyle zakątków i dzielnic tak diametralnie różnych od siebie…
Nie wiem niestety, jak się ma biurokracja w innych krajach skanynawskich, ale w pracy przekonują mnie, że owe “problemy” nie są czymś typowym…, a może są, ale tylko w przypadku emigrantów
April 6, 2014
Co tu dużo pisać. Zazdroszczę Ci mieszkania w Norwegii
April 7, 2014
Ciebie nie muszę chyba pytać, dlaczego zazdrościsz mi mieszkania w tym mrocznym i zimnym kraju… Planujesz wizytę w Norwegii? Inferno festiwal niebawem… A może masz w planach Finlandię albo Wyspy Owcze, o których wspominałeś?
April 6, 2014
Wspaniale, że trafiłaś na otwartych, przyjaznych ludzi A Grandiosa to serio potrawa narodowa Podobnie jak polse med pølse i brød (norweski hot dog), risgrøt (czyli ryż z mlekiem mówiąc najoględniej), kawa i kvikk lunch
Pocieszę Cię, że w Oslo całkiem szybko przychodzi wiosna i jest tu całkiem dobra pogoda (nie pada tyle, co w innych miejscach i jest sporo słońca)
Ja chętnie poczytam i pooglądam “Pocztówki z Oslo”
April 7, 2014
Potwierdzam. Jest dokładnie tak jak napisałaś z tymi “daniami narodowymi” Nie wiem, jak długo to potrwa, ale póki co smakują mi wszystkie, a w przypadku kvikk lunch zaczęłam jak głupek zbierać papierki, bo są tam propozycje niedzielnych wycieczek – dobra wymówka, nie?
Dziś widziałam na autobusie z reklamę jednego z popularnych marketów i trzech produktów idealnych na Påske – pizzy, pølse i czekolady, ale w sumie to idealnie pasuje do sposobu spędzania Świąt przez Norwegów…
April 16, 2014
Ja też się zaczytuję tym, co znajdę na opakowaniu Kvikk Lunj
Ważne, aby na wielkanocną wycieczkę zapakować jeszcze pomarańcze
April 16, 2014
I widzę, że zetknęłaś się z wyluzowanymi urzędnikami Przyzwyczaj się do tego oraz do wyrażeń w stylu “Załatwię to”, które oznaczają, że co się dowlecze to nie uciecze i nie się co denerwować w końcu i tak wszystko się dobrze ułoży Mój mąż już jakiś czas temu skonstatował, że w Norwegii zazwyczaj mija się z celem próbowanie przyśpieszania wydarzeń, nawet tych, na których mu bardzo zależy, bo i tak nic z tego nie wychodzi. A kiedy sobie odpuści, wyluzuje się to samo wszystko jakoś się dzieje i wychodzi dobrze
Życze powodzenia z mieszkaniem, choć w Norwegii (szczególnie w większych i bardziej popularnych miastach) nie jest to sprawa łatwa i często pieniądze wcale nie odgrywają tu największej roli (choć im więcej się ich ma, tym istnieje większe pole manewru).
Co do muzyki. Nie wiem, jak to jest w Oslo, ale czy nie zwróciłaś uwagi na to, że najbardziej są popularne stacje radiowe grające straszną muzykę? Dla mnie straszną, bo leci tam m.in. Bieber! Na szczęście są stacje radiowe w internecie, gdzie jest cięższa muzyka i jazz
Sprostuje tylko, że oczywiście zaszalałam pisząc “polse med pølse i brød”, powinno być polse med brød
Pozdrawiam ciepło
April 16, 2014
Dokładnie, moje próby przyspieszenia spraw nic nie dały i dopiero jak zadzwonił do urzedu moj szef, to nagle przysłali odpowiednie dokumenty
Wyluzowane podejście nie dotyczy z reszta tylko urzedników, co ogólnie cały czas mnie zadziwia – podobnie, jak zyczliwosć, z jaka mozna się spotkać nawet w styczności z zupelnie obcymi osobami. Niełatwo się do tego przyzwyczaic, ale robię, co w mojej mocy
Poszukiwania mieszkania faktycznie łatwe nie były, ale na szczęście od kilku dni mamy wreszcie stale lokum w przyjemnej dzielnicy, więc jest “koselig”.
Co do preferencji muzycznych to słyszałam, że duzo zależy właśnie od regionu czy tez miasta. Cieżko mi sie wypowiedzieć, jak jest w Oslo, ale dla mnie to bez znaczenia, bo i tak raczej radia nie słucham, żeby nie natknać się na Biebera… Najważniejsze, że nie musze daleko jechać na Inferno Fajnie, że preferencje muzyczne mamy podobne!
Nie zdziwiłabym się specjalnie, gdybym gdzieś zobaczyła “pølse med pølse i brød” skoro sprzedają “pølse med bacon”
Pozdrawiam serdecznie!
April 16, 2014
Dopisałam pomarańcze do listy swiątęcznych zakupów
April 6, 2014
Oby mieszkanie jak najszybciej się znalazło i dalszych udanych dni w Norwegii
April 6, 2014
:))) no to tak jak pisalem na FB, w kominku ogien leniwie grzeje moje stopy, koniak wnetrzem sie zajmuje… Fajnie, ze odnajdujecie sie w nowym miejscu. Akcja z psem przednia :). Kiedys podobny numer odstawil prezes u mojej zony w pracy. Przyszedl z kotem bo kot sam w domu sie nudzi lol.
Co do zdjec, mordka mi sie rozesmiala jak zobaczylem Twoj kubek. Zajebiste ucho
Pozdrawiamy serdecznie
April 7, 2014
Macieju, nie denerwuj mnie proszę koniakiem, bo ja mam tutaj tylko Vinmonopolet – w dodatku nieczynny w niedzielę…
Hmm… jak kiedyś wreszcie przygarnę jakiegoś kota norweskiego leśnego, to też go będę zabierać do pracy.
April 7, 2014
Ehm… Vinmonopocostam nie brzmi dobrze… a w zasadzie jesli tam jest jak w Szwecji gdzie maja browar 3% (hahaha) to… smuteczek. Sluchaj, zapodaj jakus adres, bedziemy Wam paczki “zywnosciowe” wysylac :)))
April 8, 2014
Tak, podobnie jak w Szwecji ale można sobie z tym radzić tylko jak się chce wino to trzeba pamiętać o godzinach otwarcia VM Cydr norweski i tak jest the best
April 7, 2014
Świetna opowieść o psie, przyjemnie patrzyło się na Twoje migawki z pierwszych tygodni w nowym miejscu. Powodzenia
April 7, 2014
Ser i sledz na sniadanie brzmi dobrze, owsianka moglabym ewentualnie uraczyc sie na podwieczorek:)Inaczej sobie wyobrazalam Oslo. Powodzenia!
April 7, 2014
Piękny start! Dopiero dwa tygodnie a już tyle się dzieje, tyle już poznaliście. Norwegia zachwyca mnie nie tylko swoją dziką przyrodą i nienaruszoną naturą ale też designem. Na operę mogłabym patrzeć i patrzeć.
April 7, 2014
Z Operą mam podobnie i dlatego, już niebawem napiszę o niej coś więcej…
April 7, 2014
Ja po cichu liczę na norweskie przepisy
April 8, 2014
Na prawdę piękny początek! Liczę na dużo norweskich ciekawostek i smaczków Wspaniałe zachody słońca!
April 10, 2014
Świetnie uchwycone momenty na zdjęciach!. Życzę powodzenia i czekam na kolejne wpisy:)
April 26, 2014
Kochana cudowny post chyba nikt nie ujął by tego lepiej. Ja brązowego sera nie lubię, nie czytam Jo Nesbo chociaż panuje tutaj na niego przeogromny szał natomiast sama przejęłam dużo nawyków z tego kraju które uwielbiam i uwielbiam tu być uwielbiam wygląd tego miasta ze jest takie spokojne a zarazem potrafi być niegrzeczne. Powodzenia dalej kochana,
czekam na resztę ujęć i zdjęć.
April 28, 2014
Dziękuję! Wspaniale, że masz podobne odczucia do moich, bo już się bałam, że jestem zbyt subiektywna Ja również uwielbiam to miasto i aktualnie myślę, że nie zamieniłabym je na żadne inne.
May 6, 2014
Od dłuższego czasu marzę by tam mieszkać, a Ty po prostu to zrobiłaś. Powodzenia i racz mnie opowieściami z tej pięknej krainy.
May 7, 2014
Oj nie tak “po prostu” To była raczej daleka i ciężka droga, dużo nauki, planowania, ale… marzeń również, bo bez tego się nic osiągnąć nie da