
Pewnego letniego dnia każdy z pracowników otrzymał e-maila z informacją o wspólnym sprzątaniu biura (tzw. sommerrengjøring) oraz krewetkowym lunchu (rekelunsj), który miał nastąpić później.
Grupowe porządki, określane w Norwegii najczęściej jako „dugnad”, to tradycja polegająca na tym, że dana społeczność spotyka się, aby wspólnie sprzątać, co przy okazji stanowi sposób na integrację uczestników.
O wyznaczonej godzinie każdy dział firmy otrzymał zestaw niezbędnych akcesoriów i wszyscy posłusznie przystąpiliśmy do porządkowania przestrzeni wokół siebie. Cały pracowniczy „dugnad” trwał może z godzinę, a najlepsze – czyli zapowiadany lunch – miało dopiero nadejść…
Na wspólnym stole pojawiło się kilka dużych misek ze świeżymi krewetkami, a do tego zapewnione zostały niezbędne dodatki – pieczywo, masło, cytryna, majonez i przyprawy.
Uwielbiam krewetki, ale świadomość tego, że będę musiała uporać się z wąsami, odnóżami, ogonem, odwłokiem itp. zanim będę mogła cokolwiek przekąsić trochę mnie przerażała. Tak się złożyło, że nigdy wcześniej nie miałam okazji do zmierzenia się z krewetkami w „pełnej” postaci, ale teraz już nie było wyjścia i musiałam przystąpić do działania norweskim sposobem
Ukradkiem podpatrywałam, jak moi norwescy współpracownicy obchodzą się ze skorupiakami i starałam się brać z nich przykład. Z każdą kolejną sztuką szło mi sprawniej, chociaż dużo brakowało do perfekcji
Po kilku(nasto)minutowej walce udało mi się obrać dosłownie garstkę, podczas gdy kolega obok miał już cały talerz krewetek gotowych do skonsumownia, a „obierki” musiał przesypać do wiadra znajdującego się pod stołem, aby zwolnić miejsce na przygotowanie krewetkowej kanapki…
Na początek należy kromkę chleba posmarować masłem, następnie ułożyć na niej krewetki, skropić je sokiem z cytryny, a na koniec doprawić kanapkę majonezem i świeżo zmielonym pieprzem cytrynowym. Proste i przepyszne!
Należy jeszcze pamiętać o jednym detalu… Kanapkę spożywamy tak jak zasługują na to norweskie smørrebrød – przy użyciu widelca i noża!
Norweski sposób spożywania krewetek skutkuje tym, że wokół powstaje masa bałaganu – czyli znów trzeba sprzątać… ;), każdy ma okazję się nieco ubrudzić, więc bywa zabawnie, zaś w międzyczasie (czyt. w czasie obierania), można swobodnie porozmawiać.
Rekelunsj w pracy okazał się oczywiście dla mnie inspiracją do zorganizowania domowej uczty krewetkowej.
Podczas lipcowego urlopu udałam się do polecanego sklepu i zakupiłam kilogram krewetek, które podałam z takimi samymi składnikami, jakie były na służbowym lunchu. Przy okazji oboje z mężem mieliśmy okazję podszkolić się z obierania skorupiaków, bo przecież nie znamy dnia ani godziny, kiedy spotka nas kolejny rekelunsj
Przepis na krewetkową ucztę w norweskim stylu
- świeże albo mrożone krewetki – najlepiej już ugotowane
- ulubione pieczywo
- majonez
- cytryna
- pieprz cytrynowy
- masło
- koperek
Krewetki powinny być gotowane w morskiej wodzie. Jeśli nie mamy takiej możliwości lepiej zakupić takie, które były już gotowane prosto po złowieniu, w morskiej wodzie (czyli tak jak jest podobno najlepiej). Ugotowane krewetki nadają się do serwowania od razu.
Jeśli natomiast kupujemy krewetki, które po ugotowaniu zostały zamrożone najlepiej jest umieścić je na całą noc w lodówce. Jest to sposób rozmrażania rekomendowany na stronie www.meny.no
Jeśli mamy mniej czasu, krewetki możemy rozmrażać w temperaturze pokojowej, ale wówczas powinny być spożywane natychmiast. Gdy posiadamy jeszcze mniej czasu możemy potrzymać krewetki kilka sekund we wrzącej wodzie, a przed podaniem schłodzić je w lodowatej wodzie.
September 4, 2014
Ach! To jedna z moich ulubionych kanapek. I dobrze się dowiedzieć, że te gotowane w morskiej wodzie są najlepsze. Piękne zdjęcia i jeszcze piękniejsze krewetki
September 4, 2014
Uwielbiam krewetki i najlepiej te w calosci, ktore trzeba wydlubac. Pamietam, dawne czasy, kiedy widzac talerz takich krewetek nie wiedzialam jak sie do nich zabrac i trzeba bylo mnie uczyc krok po kroku:)
September 4, 2014
Nie znosiłam kiedyś ich zupełnie! Nawet takie maleństwa jak były w sałatce czy na pizzy – wybierałam. Ale jak już się przełamałam, to przyznam, że lubię. Najchętniej takie duże, gdzie jest więcej mięska i łatwiej się obiera
September 5, 2014
Uwielbiam krewetki, ale zawsze miałam już gotowe
Przerażało by mnie trochę, jak tu za takie całe się zabrać. Ale dla takiej kanapki – przyjęłabym to wyzwanie! :0
September 7, 2014
Mniam, pychotka Uwielbiam kreweciochy A najbardziej w połączeniu ze smakiem czosnku