Pizza Margherita

Pizza Margherita
O mojej pierwszej podróży do Włoch zdecydowały względy kulinarne (przede wszystkim pizza, kawa i lody), a także odrobina przypadku.
Wcześniej interesowała mnie głównie północ Europy i trudno mi było samą siebie przekonać do wyjazdu na południe – raczej nie brałam pod uwagę, żeby włoski klimat mógłby mi się szczególnie spodobać.

W końcu postanowiłam zaryzykować i pewien wiosenny weekend spędziłam w położonym nieopodal Mediolanu mieście Bergamo. Nie miałam ani szczególnych oczekiwań ani napiętego grafiku tego krótkiego urlopu, ale założyłam sobie, że spróbuję przynajmniej włoskiej pizzy w Italii
Okazało się jednak, że od tej pierwszej wizyty zakochałam się na dobre nie tylko we włoskiej kuchni, ale również krajobrazach, kulturze i języku.

Toskańskie ciasteczka Biscotti i wino santo

Toskańskie ciasteczka Biscotti
Biscotti znane także jako biscotti di Prato oraz cantuccini (en: coffee bread) to włoskie ciasteczka pochodzące z miasteczka Prato położonego niedaleko Florencji.
Nazwa ciasteczek pochodzi od średniowiecznego łacińskiego słowa “biscoctus” oznaczającego “podwójnie pieczone”. Najpierw pieczone są mianowicie całe “bochenki” ciasta, które następnie krojone są na kromeczki i ponownie podpiekane aż staną się suche i chrupiące.

Z uwagi na to, że ciasteczka te są dość twarde, często spożywa się je maczając w filiżance herbaty, kawy albo gorącej czekolady… We Włoszech są zwykle podawane po kolacji jako deser razem z toskańskim winem deserowym o nazwie Vin Santo (dosłownie ‘Święte wino’), ale inne, słodkie wino również do nich pasuje. Obecnie Vin Santo produkuje się niemal w całych Włoszech, jednak najbardziej popularne jest to z Toskanii.

Bolonia. Uczta dla zmysłów.

Bolonia
Gdy po upływie kilku miesięcy zawitałam ponownie do Bolonii, utwierdziłam się w przekonaniu, że jest to miejsce, które wciąga i uzależnia. Z pewnością mój zachwyt jest dość subiektywny przez sentyment do tego włoskiego miasta.

Niemniej jednak jego autentyczność i wyjątkowy klimat sprawił, że Włochy dość niespodziewanie stały się jednym z ulubionych celów moich podróży.
Ponieważ była to nasza druga wizyta w Bolonii nie mieliśmy konkretnego planu zwiedzania. Wprawdzie przez moment rozważaliśmy urozmaicenie sobie tego krótkiego urlopu jednodniowym wypadem do Florencji lub Ferrary, ale ostatecznie uznaliśmy, że wolimy spędzić na miejscu te kilka godzin dłużej…

Powrót do Bolonii i animacje Bruno Bozzetto

BoloniaSą takie miasta, po których przyjemnie się spaceruje bez konkretnego celu. Tego typu miejsca wciągają i uzależniają – swoim charakterem, zapachami, dźwiękami i smakami.
Dla mnie idealnym przykładem jest Bolonia – miasto arkad, dwóch wież, wspaniałej kuchni…
Niebawem znów tam będę, a po powrocie podzielę się z Wami wrażeniami, inspiracjami i nowymi, włoskimi przepisami.

Tymczasem zapraszam na zabawny filmik “Europe vs Italy” autorstwa Bruno Bozzetto!
Scenka na przystanku autobusowym i w kawiarni mnie rozbroiła

I jak tutaj nie uwielbiać Włoch…?
Zobaczcie film “Europe vs Italy” na youtube albo na blogu

Szybki i wściekły makaron czyli Penne all’ arrabbiata

Po inspirowanym wizytą w Rzymie spaghetti alla carbonara zapraszam na kolejne danie pochodzące z regionu Lacjum.
Pochwała prostoty, popularny klasyk w całych Włoszech i dobrze znany na świecie
– penne all’ arrabbiata.

Podobnie jak w przypadku innych tradycyjnych włoskich sosów do makaronu sekretem również tego jest jego naturalność i prostota. Wystarczy zaledwie kilka składników – papryczka chilli, czosnek, pomidory, aby stworzyć wspaniałą kompozycję smakową.
Łatwiej już być nie może!

Arrabbiato znaczy po włosku „wściekły”, a pasta all’arrabbiata to nic innego jak „zły, wściekły makaron”. Podobno potrawa wymyślona została przez mieszkańców biedniejszych dzielnic Rzymu – miała dodawać siły
i krzepy tamtejszym robotnikom.

Rzym. Esencja dolce vita.

Rzym

Przejazd z lotniska do centrum Rzymu wystarcza, żeby poczuć włoski styl życia, luz i namiastkę “dolce vita”.

Może brzmi to zbyt dosadnie, ale właśnie takie odnoszę wrażenie. Zajeżdżające sobie co rusz drogę pojazdy, pogawędki (niekiedy bardzo… eskpresyjne) kierowców stojących na światłach zamiast irytować sprawiają, że na mojej twarzy szybko pojawia się uśmiech. Nie czuję zniecierpliwienia z powodu korku i długiego czekania na przystanku.

Tłumy turystów oraz naganiacze próbujący sprzedać mi różne rzeczy, bez których ich zdaniem życie nie ma sensu, nie wywołują we mnie negatywnych emocji. No dobrze, może szczyptę, ale dopiero po kilku dniach

Spaghetti alla carbonaraczyli rzymski makaron górników

Rzym podobnie jak inne włoskie miasta ma swoje własne tradycje kulinarne. Przykładem typowo rzymskiej i bardzo popularnej w wielu miejscach na świecie potrawy jest spaghetti alla carbonara – tworzone w oparciu o makaron, jaja, ser (pecorino romano lub parmigiano reggiano), boczek (guanciale lub pancetta) i czarny pieprz.
Spaghetti alla carbonara serwowane jest prawie w każdej restauracji w Wiecznym Mieście.

Podczas naszej wizyty na rzymski posiłek wybraliśmy się do lokalu Carlo Menta zlokalizowanego w dzielnicy Trastevere (Zatybrze) – na ulicy Via Lungaretta. Słyszeliśmy, że oferowane tutaj dania nie są niczym wyszukanym, ale dobra lokalizacja, miła obsługa i przede wszystkim konkurencyjne ceny (pizza już od 3 EUR, spaghetti od 5 EUR) sprawiają, że warto to miejsce odwiedzić i spróbować kilku dań. Zatłoczone wnętrze jakie zastaliśmy w lokalu, zdawało się potwierdzać te opinie, chociaż jak się później okazało pewien wpływ na liczbę klientów miała „obecność” tego lokalu w tym czy innym przewodniku po mieście…

Spaghetti alla carbonara serwowane w Carlo Menta było przepyszne, mocno doprawione pieprzem (tak jak lubię) i nie tak tłuste jak się obawiałam. Jednocześnie okazało się również najlepszym daniem z tych, które próbowałam w tej restauracji.

Rzymski spór o najlepszą kawę na świecie

Kocham kawę, więc wizyty we Włoszech są dla mnie wspaniałą okazałą do odwiedzin wielu kawiarni i barów, które są tutaj nie tylko miejscami spożywania kawy w malutkich filiżankach, ale także symbolem włoskiego stylu życia.

Większość z takich lokali wygląda bardzo podobnie i nie wyróżnia się na tle innych niczym szczególnym. Istnieją jednakże w Rzymie dwa bary, które są wyjątkowe, gdyż konkurują ze sobą, a walka ta jest brutalna i dobrze znana od dawna.

Każdy miłośnik kawy odwiedzający Wieczne Miasto powinien udać się do obydwu lokali i spróbować poddać własnej ocenie serwowane w nich napoje. Szczególnie, że oba miejsca oddalone są od siebie o kilka minut spaceru (znajdują się po przeciwnych stronach Panteonu).

Rywalizacja dotyczy Tazza D’Oro Coffee oraz Sant’Eustachio Il Caffe. Oba lokale szczycą się najlepszą jakością składników oraz sposobem przygotowania uwzględniającym odpowiednie palenie ziaren kawy, stosowaniem wody o odpowiedniej zawartości minerałów oraz temperaturze itp. Opinie dotyczące obu kawowych przybytków jakie można znaleźć w Internecie są dość zbliżone podobnie jak liczba zagorzałych fanów każdego z nich.

Tiramisu na pierwsze urodziny bloga

Po powrocie z Rzymu nie pozostało mi nic innego, jak przygotować jakiś deser wywodzący się
z Włoch z okazji pierwszych urodzin bloga. Nie zastanawiałam się długo nad wyborem, gdyż tiramisu to poza lodami mój ulubiony słodki przysmak – mocno kawowy, alkoholowy, pyszny
i uzależniający

Dodatkowo lubię jego prostotę wykonania oraz mnogość zastosowań.
Tiramisu jest moim zdaniem idealne zarówno do filiżanki kawy na śniadanie albo jako deser po włoskim obiedzie…, albo jako tort na szczególną okazję.

Nazwa tiramisu mówi sama za siebie, bowiem oznacza „podnieś mnie na duchu, popraw mój nastrój”, co idealnie pasuje do jego właściwości Składniki takie jak: jajka, cukier, kawa i serek mascarpone bez wątpienia potrafią również dodać energii.

Istnieje wiele teorii na temat pochodzenia tego popularnego deseru i tak naprawdę nie ma pewności, gdzie i w jaki sposób powstała jego pierwsza wersja. Do miana stolicy tiramisu pretendują: Wenecja, Treviso, Siena i Florencja.

Marlena de Blasi – autorka książki “Smaki Północnej Italii” pisze, że tiramisu powstało pod koniec lat czterdziestych XX wieku. Szef skromnej restauracji w Treviso – Al Camin – przysiadł po wyczerpującym dniu w kuchni i zaczął wyjadać zawartość niewielkiej miski. W żartach wyjaśnił swoim podwładnym, że znajdująca się w środku mieszanina jest jego pokrzepiającym deserem – jego tiramisu. Przyrządził deser dla całej załogi, a później dla kilku stałych klientów, aż wreszcie na punkcie tego prostego deseru do jedzenia łyżeczką (dolce a cucchiaio) oszalał cały świat. We wspomnianej książce znajduje się również oryginalna receptura na tiramisu, którą podyktował autorce naoczny świadek narodzin deseru.