Nowe doświadczenia ze znanej Bolonii

Bolonia

Bolonia po raz trzeci. Bez żadnych ambitnych planów czy wyszukanych pomysłów. Bez pośpiechu i bez stresu. Bez budzika i na luzie.

Nasze plan zakładał, że wyskoczymy na tydzień do miejsca, które już obce nam nie jest, gdzie dobrze się czujemy i gdzie spędziliśmy kilka miłych chwil. Takie podejście zaowocowało kolejnymi kilometrami spacerów pod arkadami, odkrywaniem na nowo zaułków już nam wcześniej – wydawać się mogło – znanych jak i zupełnie nowych, pominiętych podczas poprzednich „przedłużonych weekendów”. No i najważniejsze, pośród tych odkryć znalazły się też te kulinarne.

Pizza Margherita

Pizza Margherita
O mojej pierwszej podróży do Włoch zdecydowały względy kulinarne (przede wszystkim pizza, kawa i lody), a także odrobina przypadku.
Wcześniej interesowała mnie głównie północ Europy i trudno mi było samą siebie przekonać do wyjazdu na południe – raczej nie brałam pod uwagę, żeby włoski klimat mógłby mi się szczególnie spodobać.

W końcu postanowiłam zaryzykować i pewien wiosenny weekend spędziłam w położonym nieopodal Mediolanu mieście Bergamo. Nie miałam ani szczególnych oczekiwań ani napiętego grafiku tego krótkiego urlopu, ale założyłam sobie, że spróbuję przynajmniej włoskiej pizzy w Italii
Okazało się jednak, że od tej pierwszej wizyty zakochałam się na dobre nie tylko we włoskiej kuchni, ale również krajobrazach, kulturze i języku.