
Na przestrzeni kilku ostatnich lat odwiedzaliśmy Norwegię dość często,
za każdym razem odkrywając coś nowego, jakieś nowe miejsce, szlak, zwyczaj…
Przeprowadzka do Oslo z kolei pozwoliła rozpocząć poznawanie norweskiej codzienności, ale też sprawiła, że wiele obserwacji czy wrażeń odbieram właśnie przez pryzmat tego miasta. Dobrze więc czasem zrobić sobie krótką przerwę i odwiedzić nieco inne okolice.
Korzystając z lipcowego urlopu postanowiliśmy odświeżyć sobie wspomnienia z naszej pierwszej podróży na północ Europy, w szlaku której znalazło się m.in. Bergen oraz płaskowyż Hardangervidda. Ostatecznie plan trochę uprościliśmy skupiając się wyłącznie na tej drugiej lokalizacji.
Hardangervidda to największy górski płaskowyż w Europie oraz największy norweski park narodowy (i przy okazji też jeden z największych w Europie).
Podczas wspomnianej wcześniej podróży skupieni byliśmy na innych miejscach więc krajobraz parku podziwialiśmy w zasadzie tylko przejazdem, ale już wówczas wywarł na nas spore wrażenie.
Hardangervidda to krajobraz unikatowy – niekończąca się otwarta przestrzeń, poprzcinana jedynie pasmami niewysokich gór oraz z tysiącami jezior i rzek.
Tym razem zamierzaliśmy powędrować nieco po terenie parku i nacieszyć się pięknem norweskich bezdroży.
Wyjechaliśmy z Oslo porannym pociągiem w kierunku Bergen (wspominałam już, że do tej trasy też mamy sentyment? i po czterech godzinach podróży dotarliśmy do Finse – stacji kolejowej położonej na wysokości 1222 metrów.
Wybór szlaku nie był łatwy ponieważ możliwości jest tam naprawdę sporo, ostatecznie zdecydowaliśmy się na trasę prowadzącą pod lodowiec Hardangerjøkulen, a konkretnie jego część zwaną Blåisen.
Płaskowyż Hardangervidda zrobił na nas jeszcze większe wrażenie niż podczas pierwszej podróży. Pogoda była idealna, a szlak okazał się strzałem w dziesiątkę. Jak łatwo się domyślić wracaliśmy oczywiście z postanowieniem kolejnego wizyty tym razem już z namiotem i na dłużej.
Mamy już nawet plan na ten przyszły wypad, mianowicie 47-kilometrowy szlak malowniczą doliną Aurlandsdalen z Finse do Vassbygdi. Nie jest jednak wykluczone, że jakoś go zmodyfikujemy, w końcu jest tam dostępnych wiele innych wędrówek od chatki do chatki. Nie wspominając już o wycieczce rowerowej słynną trasą Rallarvegen.
W drodze do Finse
Stacja kolejowa Finse
Szlak w stronę lodowca Hardangerjøkulen
Lodowiec Hardangerjøkulen
September 16, 2014
Ale widoki! Ale miejsca! Ale zdjęcia! Pozazdrościć
September 16, 2014
Przepiękne widoki! I te czerwone domki, bardzo klimatyczne
Takiej wycieczki można pozazdrościć
September 16, 2014
Ależ surowy klimat… Chciałabym znaleźć się tam chociaż raz… :)))
October 8, 2014
Jesteś kolejną osobą która mnie utwierdza w przkonanniu że warto podróżować się zobaczyć na włąsne oczy takie miejsca. Życie ma się tylko jedno.
October 9, 2014
Dzięki! Życzę wielu wspaniałych podróży!