Porto. Przerwa od upałów

Porto

Tegoroczne ferie letnie planowaliśmy początkowo tradycyjnie spędzić gdzieś na Północy Europy – na Islandii, Wyspach Owczych albo po prostu zostać w Norwegii. Kilku pomysłów nie udało nam się niestety wdrożyć w życie, więc ostatecznie postanowiliśmy zaskoczyć samych siebie i wybrać się dla odmiany na Południe – do portugalskiego Porto.

Od pierwszych chwil w Porto nie mogliśmy się powstrzymać od podświadomych porównań do Lizbony, w której spędziliśmy przedłużony, jesienny weekend kilka lat temu…. Pod wieloma względami oba miasta mają oczywiście wiele wspólnego – wąskie, brukowane uliczki, zaniedbane i nierzadko opuszczone kamienice pokryte płytkami azulejos, ogólny nieład, pranie zwisające z okien, bezdomne koty… Być były to tylko pozory, ale w Porto mieliśmy jednak wrażenie nieco większego porządku i bezpieczeństwa, zaś największym zaletą okazało się położenie miasta – nad rzeką Douro, blisko jej ujścia do Oceanu Atlantyckiego.

Bolo do caco. Chleb z wyspy Madera z masłem czosnkowo-pietruszkowym

Bolo do caco

Często wracam pamięcią do smaków, które poznałam na Maderze i marzy mi się ponowne odwiedzenie tej portugalskiej wyspy przede wszystkim ze względu na piękną przyrodę, idealny klimat i niezapomniane wrażenia kulinarne. Pisałam już wcześniej o owocach i deserze z marakui, o szaszłykach mięsnych espetada, jak również miejscowych alkoholach i słynnym drinku Nikita. Pieczywo Bolo do caco to kolejny lokalny specjał, którego nie można przegapić podczas podróży na Maderę.

Owoce Madery i mus z marakui

Portugalski krem z marakui

Ostatnie wizyty w kawiarni Pastel de Nata w Oslo, o której wspominałam nieco wcześniej, zainspirowały mnie do wypróbowania kolejnych portugalskich przepisów. Tym razem postanowiłam powspominać smaki Madery – wyspy wiecznej wiosny, królestwa kwiatów i owoców.

Jedną z największych atrakcji Funchal – stolicy wyspy jest targ miejski Mercado dos Lavradores położony w centrum Sona Velha (Starego Miasta). To jedno z najwspanialszych tego typu miejsc, na jakim kiedykolwiek byłam, zaś największe wrażenie zrobił na mnie wówczas ogromny wybór świeżych, egzotycznych owoców.

Smaki Oslo. Portugalskie Pastel de Nata.

Pastel de Nata w Oslo

W poprzednim wpisie wspominałam, że uwielbiam norweskie kawiarnie i serwowane w nich tradycyjne skandynawskie wypieki. Bywa jednak, że podczas spacerów po Oslo nachodzi mnie ochota na małą odmianę – na przykład na portugalskie ciastka i kawę bica. Wówczas naturalnym wyborem jest wizyta w kawiarni Pastel de Nata.

Jak sugeruje nazwa lokalu, Pastel de Nata serwuje najbardziej słynne portugalskie słodkości, jak również inne wypieki takie jak Bolo de Banana, Bolo de Chocolate, Palmier, Pastel de feijão, Tarte de Amêndoa, Bolo de Marmelo, Bolo de Maçã lub też Tarte de Figo (mój faworyt!).

Portugalskie tapas. Pasta z sardynek

Pasta z sardynek Minęło już trochę czasu od naszej krótkiej Lizbona i z tej perspektywy muszę stwierdzić, że jednym z częściej powracających kulinarnych wspomnień są – nazywając to ogólnie – sardynki.

Dlaczego sardynki? Chociażby dlatego, że podczas wieczornych tapas zasmakowaliśmy w przepysznych konserwach rybnych firmy Manná (jednej z najważniejszych portugalskich fabryk), zaś „paté de sardinha” czyli pasta z sardynek serwowana była w wielu restauracjach jako przystawka przed głównym daniem – najczęściej w towarzystwie oliwek i pieczywa.

I właśnie „paté de sardinha” okazuje się być łatwą w przygotowaniu przekąską do świeżego pieczywa, oliwek, ulubionego sera i oczywiście portugalskiego wina.

Nasze Lisbon Story

Lizbona

Parę lat temu obejrzeliśmy słynny film Wima Wendersa „Lisbon Story”, dzieło zainspirowane atmosferą tytułowego miasta oraz – a może przede wszystkim – jego dźwiękami.
Od tamtej pory stolica Portugalii była „gdzieś” w naszych planach, ale jakoś skutecznie udawało nam się ją omijać aż do tej jesieni.

Teraz, bogatsza o to doświadczenie, mogę stwierdzić krótko, że warto było. I rzeczywiście, aby poczuć atmosferę Lizbony trzeba się zarówno w nią wsłuchać, wyłapać drobne i często trudne do uchwycenia dźwięki, które zebrane razem tworzą zaskakująco spójną i unikalną mozaikę. I jednocześnie świetnie uzupełniają ferię zapachów obecnych na każdym kroku.

Bacalhau à Brás

Bacalhau à Brás
Podstawa wielu tradycyjnych portugalskich potraw jest bacalhau czyli solony i suszony dorsz. Właśnie dlatego często mówi się, że Portugalczycy posiadają inny przepis na bacalhau na każdy dzień roku, a niektórzy twierdzą nawet, że istnieje ponad 1000 sposobow na przyrzadzenie suszonego dorsza.

Podczas wizyty w Lizbonie kulinarnym piorytetem dla mnie było spróbowanie przynajmniej jednego dania z bacalhau. Wybór potrawy łatwy nie był, bowiem wystarczy wymienić chociażby takie smakowicie wyglądające warianty jak: Bacalhau com todos, Bacalhau à Gomes de Sá, Bacalhau com natas czy też jedno z najpopularniejszych portugalskich dań – Bacalhau à Brás.

Smaki Lizbony

Smaki Lizbony
Często bywa tak, że z wizyt na południu Europy wracamy z nieco mieszanymi uczuciami (chociaż jak dotąd wyjątkiem są Włochy!). Dotyczy to zarówno „klimatu”, jak i doznań stricte kulinarnych. W przypadku Lizbony nie było inaczej.

Trzeba jednakże przyznać, że spędzając tam zaledwie 3 dni możliwe jest jedynie pobieżne posmakowanie tego, co stolica Portugalii ma do zaoferowania. Myślę więc, że pomimo lekkiego rozczarowania, wiele portugalskich specjałów zasługuje na „drugą szansę” w przyszłości. Oto podsumowanie to, czego udało nam się zasmakować podczas pierwszej wizyty w stolicy Portugalii.

Lizbona – zapowiedź

Lizbona

Mam dobrą wiadomość dla wszystkich, ktorych zmęczyła dominująca ostatnio na blogu norweska tematyka i dla tych, którym brakowało naszych kulinarnych podróży
Z Oslo, gdzie od kilku dni mamy już szron i przymrozki, postanowiliśmy na kilka dni zmienić nieco otoczenie i udać się do słonecznej Lizbony.

Madera. Kwiat Atlantyku

Madera

Madera to wyspa wiecznej wiosny i rajski ogród wypełniony mnóstwem kwiatów, który fascynuje unikalną roślinnością oraz ciepłym, łagodnym klimatem.

Jej skaliste czarne wybrzeże i atlantyckie fale, które z grzmotem rozbijają się o przybrzeżne skały nie zachęcają do kąpieli w oceanie. Natomiast osobom, które szukają obcowania z naturą w czasie górskich eskapad, Madera chętnie odsłania swoje piękno.

Rozpoczęła się piąta godzina lotu gdy z letargu wyrwało mnie nagłe uczucie duszności i można rzec gorąca. Nieco zdziwiona i zaciekawiona jednocześnie wyjrzałam przez szybę, choć z racji później godziny nie dało się dostrzec nic poza całkowitą ciemnością rozświetlaną przez światła pozycyjne samolotu. Tymczasem załoga przekazuje informację, że rozpoczyna podejście do lądowania, wszyscy mają wrócić na swoje miejsca i zapiąć pasy.